Chociaż Nogat wydaje się nudną rzeką (nurt jest bardzo wolny), to od dawna mnie kusił. Póki co jeszcze nie miałem okazji zorganizować tam spływu (to się wkrótce zmieni), ale postanowiłem wykorzystać popołudnie by popływać i obejrzeć rzekę z poziomu wody.
Wczoraj pojechałem do fabryki już z kajakiem na dachu, i zaraz po pracy udałem się do Białej Góry, gdzie zwodowałem kajak. W tym miejscu znajduje się śluza rozdzielająca Wisłę i Nogat (w 20-leciu międzywojennym stanowiła granicę Wolnego Miasta Gdańska).
Nogat jest mało uczęszczany, spływy na nim robią tylko kluby studenckie, a brzegi rzeki są z reguły trudno dostępne (lub wręcz niedostępne). Natomiast z poziomu wody widać znacznie więcej niż z brzegu. Przede wszystkim można dotrzeć w miejsca, do których bardzo trudo dostać się w inny sposób. W przybrzeżnych szuwarach spotkamy wiele dzikiego ptactwa: łabędzie, żurawie, a nawet kanię rudą.
Co szczególnie mnie urzekło w czasie tych 3 godzin, które spędziłem na rzece to cisza i spokój. Oczywiście mam na myśli ciszę cywilizacyjną, ponieważ przyroda była bardzo głośna.
Dźwięki zarejestrowane na rzece:
W promieniach wieczornego słońca przyroda pokazała całe swoje piękno. I pewnie też z tego powodu w ciągu 3 godzin przepłynąłem tylko 13 kilometrów. Ale delektowałem się ciepłym wiosennym wietrzykiem, odgłosami ptaków i zapachami kwitnących kwiatów. Relaks totalny. Polecam każdemu!
A poniżej możecie obejrzeć zdjęcia z rzeki. Jeśli chcielibyście popłynąć kajakami Nogatem z Białej Góry do Malborka to dajcie znać.