Rowerową wycieczkę na Hel rozpoczęliśmy w sobotę 30/05/2015 r. od spotkania naszej grupy na Dworcu Głównym w Gdańsku. Po krótkim pakowaniu na peronie ruszyliśmy w stronę Gdańska Brzeźna, gdzie na molo czekała na nas Hania – kolejna uczestniczka naszej wycieczki.
Zaraz po starcie miła niespodzianka! Dołączyli do nas Piotr, Agnieszka i malutka 3-miesięczna Pola, którą najbardziej aktywne małżeństwo, jakie znam wiozło w przyczepce rowerowej. Cała rodzinka towarzyszyła nam do Brzeźna.
Trasa do mola w Brzeźnie zeszła nam dość spokojnie, gdyż jechała z nami najdzielniejsza rowerzystka jaką do tej pory poznałem! Dagmara – wiek 6.5 roku, wzrost 120 cm, waga 19 kg. Można? Można! 🙂
Dagmara dzielnie pedałowała z całą grupą na swoim różowym rowerku, aż do Sopotu, gdzie wsiadła z mamą do pociągu do Władysławowa i finalnie tam spotkaliśmy się na mecie pierwszego dnia wycieczki.
Po ruszeniu z Sopotu jechaliśmy wraz z grupą przez Gdynię i Puck do Władysławowa mijając po drodze wiele mniejszych miejscowości. Pokonanie całej trasy liczącej 75 km zajęło nam około 5 h niespiesznej jazdy z kilkoma przystankami.
Prawdziwym twardzielem na tym odcinku był Sebastian, dla którego był to pierwszy wyjazd rowerowy w tym roku, a który razem z całą grupą przejechał tego dnia cały dystans. Można? Można! 🙂
Po dojechaniu do Władysławowa i smacznej kolacji rozlokowaliśmy się na kampingu położonym na klifie nad samym brzegiem morza. To był już tylko czas na integrację i dobrą zabawę.
W niedzielę pobudka, poranna toaleta, śniadanie i ruszamy w trasę. Tego dnia mieliśmy do pokonania najpiękniejszy moim zdaniem odcinek trasy z Władysławowa na sam Hel.
Dagmara z mamą Asią wyruszyły tego dnia szynobusem, aby mieć siłę popedałować po Helu, a reszta grupy jechała piękną trasą rowerową wzdłuż zatoki podziwiając widoki, oglądając popisy kitesurferów i zwiedzając mijane po drodze miejscowości takie jak Chałupy, Jastarnia i Jurata.
Jak to mówi Robert „była moc na wale” więc trasę pokonaliśmy dość żwawym tempem.
Po dojechaniu na Hel chętni zwiedzili fokarium i latarnie morską, a następnie po zaopatrzeniu się w prowiant na podróż wyruszyliśmy w drogę powrotną tramwajem wodnym do Sopotu. W czasie podróży opalaliśmy się, żartowaliśmy, wspominaliśmy przygody, które przeżyliśmy w ciągu naszej wycieczki, a Maciej (jak zawsze zresztą) strzelał super fotki.
Po dopłynięciu do mola w Sopocie i pamiątkowym zdjęciu udaliśmy się na kolację, a następnie spokojnym tempem udaliśmy się na Dworzec Główny w Gdańsku, gdzie zakończyliśmy naszą wycieczkę.
Highway to Hell vol. 1 w liczbach:
[list type=”checklist”]
- 6.5 roku to żadna bariera, żeby dziecko mogło wziąć udział w wyprawie rowerowej przy odpowiedniej logistyce i opiece; brawo dla Asi (mamy Dagmary) za odwagę i fantazję oraz niezbędny rozsądek!
- 75 km to dystans możliwy na otwarcie sezonu rowerowego
- 120 km w dwa dni to dystans jak najbardziej możliwy do przejechania przy odpowiednim zaplanowaniu trasy
[/list]
Dlatego nie lękajcie się! 😉
Wszystkich, którzy chcieliby pojechać, ale mają wątpliwości, czy dadzą radę… zachęcam! spróbujcie! Obiecuję, że będziecie pod dobrą opieką, a świetną zabawę gwarantuję już teraz!
Z rowerowym pozdrowieniem
Wojtek
fot. Maciej Łapiński
[justified_image_grid row_height=150 ng_gallery=89]