Kolejna rodzinna wycieczka za nami. Tym razem z najmłodszymi Apetytowiczami odwiedziliśmy Toruń i młodego Mikołaja Kopernika.
Planetarium
Skoro odwiedzamy naszego sławnego astronoma, to nie możemy zacząć w innym miejscu niż Planetarium. Zobaczyliśmy tam najnowszy seans dla dzieci pt. „Mój kumpel Niko”. To opowieść o przygodach młodego Mikołaja Kopernika z okresu jego dzieciństwa i młodości. Jak się okazało nie był wcale takim kujonem jak mogłoby się wydawać. Chociaż czasami zdarzało mu się zaspać do szkoły albo przysnąć na lekcji to cechowała go niezwykła ciekawość otaczającego nas świata. Ciągłe pytania dlaczego ruch ciał niebieskich jest taki a nie inny doprowadziły go ostatecznie do wielkiego odkrycia. Dla dzieci niezwykle pouczająca projekcja.
[justified_image_grid ng_pics=2573,2574,2575,2576]
Tony Halik
Zwiedzania Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika nie mieliśmy w planach, ale nie mogliśmy przepuścić takiej okazji – w końcu jego siedziba jest tuż obok Planetarium. Zobaczyliśmy wiele eksponatów z różnych stron świata, dowiedzieliśmy się mnóstwa ciekawych rzeczy. Jak choćby tego co to jest Czicza.
[pullquote cite=”Tony Halik, 180 000 kilometrów przygody, 2006, s. 144″]Indianie Jivaro zależą praktycznie od szczęk swych żon. Ich podstawowym pokarmem jest czicza albo masata, którą przygotowują kobiety, żując korzenie manioku i wypluwając przeżutą papkę do garnków. Po jednodniowej fermentacji czicza jest gotowa i służy jednocześnie jako napój i pożywienie. Jak twierdzą znawcy, czicza przeżuta przez kobiety stare i bezzębne ma lepszy smak niż ta, którą przygotowują młode. Dlatego „dobry” mąż stara się jak najszybciej usunąć zęby żonie. Cena kobiety bezzębnej jest dużo wyższa niż tej posiadającej piękne uzębienie.[/pullquote]
[justified_image_grid ng_pics=2577,2578,2579,2580,2581,2582]
Stare Miasto
Następnie swoje kroki skierowaliśmy ku Staremu Miastu. Zadaniem dzieci było odnalezienie różnych charakterystycznych miejsc w obrębie Rynku Staromiejskiego. Po kolei szukaliśmy pomnika psa Filusia (potarcie jego ogonka przynosi szczęście – gdy odchodziliśmy figurka aż błyszczała), osiołka staromiejskiego (dawny pręgierz), pomnika Mikołaja Kopernika oraz fontanny z Flisakiem. Najbardziej odważnym poszukiwaczem był Mikołaj – sprawdził jak siedzi się na karnym osiołku (wysoka na ponad 3 cm metalowa cienka listwa wzdłuż grzbietu zwierzęcia zapewne mocno wpijała się w …).
[justified_image_grid ng_pics=2584,2585,2586,2587,2588,2589]
Zwiedzanie zakończyliśmy w pierogarni by zjeść obiad i nabrać siły przed wizytą w Żywym Muzeum Piernika.
Pieczemy pierniki
W Żywym Muzeum Piernika czekała na nas już tylko dobra zabawa! Najpierw wzięliśmy udział w interaktywnej lekcji pieczenia pierników w XVI-wiecznej piekarni. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawostek o cieście i przyprawach. Każdy miał swój udział w wyrabianiu ciasta, a następnie wszyscy wykonali swoje pamiątkowe pierniki. Dzieci otrzymały też listy wyuczone, poświadczające zakończenie terminowania u czeladnika.
[justified_image_grid ng_pics=2590,2591,2592,2593,2594,2595,2597]
Po poznaniu średniowiecznych metod pracy udaliśmy się piętro wyżej, gdzie w magiczny sposób przenieśliśmy się do fabryki pierników z początku XX wieku. Duże wrażenie zrobiła tam na nas wielka misa do mieszania ciasta (nawet 100 kg ciasta na raz!). Ale jeszcze większe wrażenie zrobił na nas pokaz artystycznego dekorowania pierników. Tak pięknie ozdobionych jeszcze nigdy nie widzieliśmy.
[justified_image_grid ng_pics=2596,2598,2599,2600,2601,2602]
Oba pokazy były pełne humoru, prowadzone w żywiołowy i ciekawy sposób. Półtorej godziny minęło błyskawicznie, a my pobyt w muzeum kończyliśmy w wyśmienitych humorach. Oby więcej takich miejsc!