W sobotę z reguły śpi się dłużej… No chyba, że ktoś ma Apetyt na Świat. My mamy, więc wstaliśmy wcześnie rano i o 7:30 zebraliśmy się w Tczewie, by ruszyć busem na wycieczkę do Poznania. Naszym głównym celem był oczywiście browar Lech, ale nie przepuściliśmy też okazji, by zwiedzić Ostrów Tumski i Stare Miasto.
W wycieczce wzięło udział 12 osób i już od samego początku atmosfera w pojeździe była luźna i wesoła. Nie zakłóciła jej nawet drobna awaria busa, która sprawiła, że musieliśmy godzinę czekać na pojazd zastępczy. Na szczęście nie odjechaliśmy jeszcze daleko od Tczewa, więc już po godzinie jechaliśmy dalej. Przymusowy postój wykorzystaliśmy na krótką wycieczkę do punktu widokowego, z którego mogliśmy oglądać Dolinę Dolnej Wisły oraz Chełmno w oddali.
Czytaj więcej: Dolina Dolnej Wisły – informacje praktyczne, atrakcje turystyczne
Dalsza droga upłynęła nam na żartach i opowiadaniu różnych ciekawych historii.
Browar Lech
Na miejsce dotarliśmy spóźnieni i Pani Joanna, nasza przewodniczka po browarze, już na nas czekała. Zanim jednak zaczęliśmy zwiedzanie czekały nas formalności na recepcji – miłym akcentem okazał się upominek w postaci firmowego otwieracza do butelek oraz zaproszenie na piwo do firmowego pubu (po zakończeniu zwiedzania).
Na samym początku zostaliśmy zaznajomieni z historią browaru oraz pokazano nam makietę całego zakładu z omówieniem roli poszczególnych budynków. W obecnej lokalizacji browar istnieje od 1980 roku (wcześniej zlokalizowany był w miejscu, w którym stoi teraz Centrum Sztuki i Biznesu „Stary Browar”), częściowo jednak przejął zabudowania dwóch starszych browarów: browaru Huggera z 1876 roku oraz browaru Józefa Mycielskiego z Kobylepola (1872). W roku 1995 browary przejął północnoafrykański koncern SAB, a cztery lata później Lecha połączono z browarami tyskimi i tak powstała Kompania Piwowarska – największa wytwórnia piwa na skalę przemysłową w Polsce.
W trakcie zwiedzania mieliśmy okazję dowiedzieć się jakie są etapy warzenia piwa:
- Warzenie
- Fermentacja
- Leżakowanie
- Filtracja
- Laboratoria kontroli jakości
- Rozlewnia
W warzelni zobaczyliśmy wielkie kadzie wykonane z miedzi, które tak naprawdę skrywają nowoczesne instalacje ze stali nierdzewnej. W kadziach tych z dostarczonego słodu przygotowuje się brzeczkę nastawną, pompowaną następnie do fermentowni, gdzie łączona jest z drożdżami.
W zbiornikach fermentacyjnych (jest ich 96 – widoczne są jako wielkie silosy na zewnątrz zakładu) piwo spędza od 7 do 10 dni, następnie jest filtrowane i leżakowane w temperaturze od -1.5 do 0 stopni Celsiusza. Leżakowanie odbywa się w 140 zbiornikach, z których każdy ma pojemność 1000 hektolitrów piwa. Ten etap trwa od 10 do 12 dni.
W Polsce 50% piwa leje się do puszek, 3% do kegów, resztę do butelek.
Kolejnym budynkiem, który zwiedziliśmy była rozlewnia – udało nam się na żywo zobaczyć rozlew piwa do butelek. Na początku procesu butelki są myte przez 20 minut w roztworze ługu sodowego. Następnie każda butelka jest kontrolowana pod względem czystości oraz stanu (czy nie jest pęknięta, wyszczerbiona, itp.). Napełnianie butelki piwem odbywa się w tzw. monobloku, w którym znajdują się 154 nalewaki. Najpierw z butelki ewakuowany jest tlen, a następnie dodawany dwutlenek węgla i wlewane piwo. Potem kapslownica zamyka butelki, a etykieciarka nakleja etykiety (od frontu, od tyłu i na szyjkę). W ciągu godziny z linii schodzi 60000 butelek piwa, a do obsługi urządzeń zatrudnionych jest 7 osób oraz mistrz.
Po zakończeniu zwiedzania części produkcyjnej udaliśmy się do centrum multimedialnego, gdzie obejrzeliśmy film o koncernie SAB i pograliśmy w gry. Pobawiliśmy się również w quiz wiedzy o piwie – Panie kontra Panowie. Niestety Panie tym razem nie miały szans…
A na zakończenie naszej wizyty w browarze udaliśmy się do firmowego pubu, do którego wcześniej zostaliśmy zaproszeni na darmowe piwo. Większość osób wybierała Lecha Pils, który dostępny jest tylko w Wielkopolsce, a który charakteryzuje się większą goryczką niż Lech Premium. Zostawiliśmy tam po sobie wpis w księdze pamiątkowej.
Ostrów Tumski i Stare Miasto
Po obfitym obiedzie udaliśmy się na Ostrów Tumski, gdzie czekał już na nas przewodnik – Pan Rafał. Prosto z busa udaliśmy się do Bazyliki Archikatedralnej świętych Apostołów Piotra i Pawła, która jest jedną z najstarszych świątyń w Polsce. W 1945 roku zbombardowana przez Rosjan (najbardziej ucierpiała nawa główna) – odkryła nam tajemnice sprzed wieków. Pod uszkodzoną posadzką odkryto relikty wczesnoromańskie i romańskie, mury pierwszej katedry w tym miejscu. To tu pochowano pierwszych władców Polski – Mieszka I, Bolesława I Chrobrego, Mieszka II, … aż do Kazimierza Odnowiciela. W podziemiach urządzono rezerwat archeologiczny, w którym można oglądać m. in. misę chrzcielną, w której prawdopodobnie odbył się Chrzest Polski. Szczerze polecam – robi wrażenie.
Dowiedzieliśmy się, że duża część wyposażenia katedry trafiła tam z różnych kościołów Dolnego Śląska po 1945 roku (cała nawa główna spaliła się w trakcie ostrzału artyleryjskiego). Na szczęście 12 kaplic, które otaczają świątynię nie ucierpiało w trakcie działań wojennych. Najcenniejszą jest Złota Kaplica – po włączeniu iluminacji zrobiła na nas wielkie wrażenie.
Z Ostrowa Tumskiego pojechaliśmy na Stare Miasto. W pierwszej kolejności udaliśmy się do cukierni, w której kupiliśmy rogale świętomarcińskie. Bardzo sycący smakołyk… Spacerkiem przeszliśmy na Stary Rynek, gdzie dowiedzieliśmy się, że miasto Poznań lokowano na prawie makdeburskim (prawa miejskie od 1253 roku): rynek (wymiary 140 x 140.5 m) otoczony jest siatką ulic, które przecinają się pod kątem prostym. Kamienice w rynku mają wąskie fronty (podatek płacono od szerokości domu). Znajdziemy tu wzorcowy przykład architektury renesansowej – ratusz ulokowany w rynku. Na ratuszu raz dziennie (o godzinie 12) mechanizm zegarowy prezentuje nam dwa koziołki, które wyjeżdżają z wnętrza budynku i uderzają się głowami. Obok ratusza stoi pręgierz – jak się okazało powstał przez próżność kobiet.
Na zakończenie zwiedzania Poznania udaliśmy się jeszcze do barokowej fary, która zachwyciła nas bogactwem wnętrza oraz wielkimi organami. Daliśmy się oszukać (w większości) złudzeniu optycznemu na sklepieniu.
Poznań tętnił życiem… zewsząd dochodziły dźwięki dobrej zabawy, zapachy grzanego wina, muzyka… Niestety nasz czas dobiegał końca i musieliśmy wracać na Pomorze… Ale obiecaliśmy sobie, że w przyszłym roku wrócimy – tym razem na cały weekend. Tak, na pewno wrócimy!
3 komentarze
Ciekawe niby co wskazuje ze w Poznaniu „prawdopodobnie” chrzczono Mieszka dowod? przeciez znaleziono jakas chrzcielnice. Jakby byly jakies koscioly bez niej. Ciekawe niby czemu ten chrzest mialby miec miejsce wogole w Polsce a nie w Ratyzbonie do ktorej poganski Mieszko powin8en sie udac z pokorna prosba do biskupa o chrzest. Nawet gdyby teoretyczn8e Poznan moglby byc jedna z kilku mozliwych lokalizacji to tak naprawde gdzie chrzest byl nie wiemy nic – zero znalezionych wzmianek nt temat, wiec jesli o czymkolwiek mowic ze z jakichs wzgledow „prawdopodobnie” to z tych o ktorych wyzej bylo to poza Polska. Zawstydzajace sa te aspiracje zakompleksionych poznaniaczkow ktorzy aby dodac sobie znaczenia tak radosnie klamia i klepia te bzdury o chrzcie u nich bez cienia poszlaki;)
Rzeczywiscie wyjazd byl rewelacyjny, czekamy na dalsze propozycje (AMSTERDAM 🙂 )