Fiordy Zachodnie
Baseny geotermalne
Wodospady
Kolorowe góry Landmannalaugar
Dlaczego warto?
- Ciekawy, bogaty i różnorodny program
- Przygoda przez duże P
- Poruszamy się wysokiej klasy samochodami z napędem 4×4
- Każdy uczestnik może prowadzić auto terenowe i sprawdzić jak sobie radzi poza ubitym szlakiem
- Biwakujemy w najdzikszych miejscach w Europie – gdzie do snu ukołysze nas szum wysokich traw
- Zapuścimy się w dzikie i nieuczęszczane Fiordy Zachodnie oraz północno-zachodnią część kraju
- Podróżujemy w małej grupie (12 osób)
- Nie odczuwasz, że jesteś na zorganizowanej imprezie, tylko jakbyś wyjechał z paczką znajomych
- Doświadczysz “białych nocy” (lipiec)
- Kochamy to co robimy, a podróżowanie to nasza pasja
- Zrobimy z Was Wikingów!
22 komentarze
Tu nie jest ładnie! Gdy to powiedziałem, wszyscy w samochodzie nerwowo rozejrzeli się na około. Milczymy nerwowo przez jakąś minutę, gdy nagle ktoś mówi: o, tu już jest znowu ładnie…
Ta sytuacja wydarzyła się naprawdę, w ostatnim dniu wyprawy, gdy wracaliśmy już na lotnisko. I był to jedyny moment, gdy Islandia nie zachwycała. Jako fotograf, przez pierwsze dni miałem ochotę zatrzymywać się co 100 metrów, by zrobić zdjęcie. Wiedziałem, że Islandia jest obłędna, ale wierzcie mi, zdjęcia kłamią. W rzeczywistości jest znacznie piękniej.
Ale tego wszystkiego w sumie mogłem się podziewać. Natomiast jak będzie wyglądał sam wyjazd, organizacja i kogo tam spotkam, nie miałem zielonego pojęcia. Apetyt na Świat znalazłem w internecie i jedyne na czym mogłem się oprzeć, to opinie, taka jaką teraz sam piszę. Zaryzykowałem. I było warto!
Od pierwszego maila z Michałem, naszym liderem, był świetny kontakt jeszcze przed wyjazdem, gdy miałem masę pytań. Grupa zgrała się w ciagu jednego dnia, a pierwszy przejazd przez pole lawy i nocleg tam, to było coś niezapomnianego. Jako, że motoryzacja jest dla mnie bardzo ważna, prowadzenie samochodu po szutrowych drogach Islandii, było tylko dodatkowa atrakcją, zwłaszcza, że już na lotnisku dostałem do ręki kluczyki do Forda Explorera, (benzyna V8, prawie 300KM). Mimo, że samochód miał już swoje lata, jeździło się nim genialnie i komfortowo. W sumie cały czas miałem problem, czy lepiej jest prowadzić, czy jechać jako pasażer i fotografować.
Ta wyprawa nie miała słabych punktów. Michał jako lider, miał na wszystko pomysł, znajdował rozwiązanie każdego problemu, był niewzruszenie pozytywny. Wszyscy piszą w kometarzach o słynnych owsiankach, ale w rzeczywistości, nie jedliśmy ich cały czas, a Michał naprawdę starał się, by codziennie było coś innego i dobrego. Carbonara, jaką zrobiliśmy na jednym z kempingów, długo zostanie w mej pamięci 🙂
Cały sprzęt, jaki przygotował Apetyt, od krótkofalówek, przetwornic prądu, sprzętu kuchennego, kempingowego, po namioty i słynną saperkę, był niezawodny. Widać lata doświadczenia w organizacji takich wyjazdów. Jak tylko na pierwszym noclegu Michał wyjął wielką kawiarkę, wiedziałem już, że wyjazd będzie komfortowy, mimo noclegów na dziko w namiotach.
Te noclegi zresztą, to też jeden z jasnych punktów wyprawy. Nie zamieniłbym tego na żadne hotele. Kawa o poranku nad brzegiem morza jest nie do pobicia. Tak jak i wieczór przy ognisku na długich rozmowach. A wracając do słynnej saperki. Każdy chyba, wcześniej czy później poznał jej moc, ale Michał robił co się da, by tak zorganizować dzień, aby toalety były często w naszym zasięgu.
NIe da się opowiedzieć wszystkiego, tam każde miejsce jest, albo piękne, albo zachwyca, albo zachwyca obłędnie. Neonowa zieleń mchu, czarne jak węgiel drogi, lodowce, mgły, fiordy, gorące źródła i nawet mikroskopijne kwiatki. Niewyobrażalnie ogromne, puste przestrzenie, gdzie można spotkać tylko owce, zawsze zresztą trzy na raz. I to uczucie, że robi się tłumnie, bo obok nas zaparkował jeszcze jeden samochód… *
A jakie były minusy? Raz zdarzyło się, że na śniadanie zabrakło kawy! To tyle z minusów. Czego można chcieć jeszcze na takim wyjeździe? Chwili czasu, by pokontemplować miejsce. Nie goniliśmy nigdzie, ale i tak byliśmy cały czas w drodze. Taki jeden dzień w połowie wyprawy, spędzony na nicnierobieniu, najbardziej chciałbym widzieć 🙂
* nasza wyprawa była w sierpniu 2021, ludzi było naprawdę bardzo mało
Nie da się opisać słowami takiej przygody jak Islandia 4×4 z wyjątkową ekipą i wybitnym liderem Michałem z Apetyt na Świat. Tam po prostu trzeba być i samemu to przeżyć! Czytając komentarze naszych przedmówców dopiero teraz wiemy czego mogli doświadczyć, a komentarze Łukasza i Urszulki przywołują wspomnienia…
Drogi Czytelniku, jeśli więc szukasz opcji na nietuzinkowe wakacje, gdzie każdy dzień przynosi nie jedną, ale wiele przygód, a krajobraz zmienia się jak w kalejdoskopie, to gorąco polecamy wyprawę z Michałem do krainy lodu i ognia. Chapeau bas dla umiejętności naszego lidera! Pełen profesjonalizm i mnóstwo asów w rękawie 🙂
P.S.
Taka wyprawa jest mocno uzależniona od warunków pogodowych. Radzimy traktować poważnie wszelkie zalecenia i sugestie lidera w kwestii odzieży, jak i sprzętu. Jak to mówią, lepiej dźwigać niż ścigać 😉 Powodzenia!