Dwójka w Norwegii ❤
Niech Was nie zwiedzie tytuł! To nie kolejny wpis Agnieszki o tym jak bardzo się kochają z Piotrkiem i jakim są udanym małżeństwem.
Temat jednak równie poważny, a dotyczący każdego z nas! Ha! Mało tego, towarzyszący ludzkości w czasie całego jej rozwoju, wszystkich wojen, rewolucji i tworzenia wzniosłych idei.
Chociaż czasem słyszę głosy, że „Ja tego nie robię…” albo „po mnie to tak nie śmierdzi jak po Tobie…” plus jakieś konotacje z nie wiadomo jaką rodziną królewską, że niby „księżniczki tego nie robią…”.
Fachowo nazywana defekacją, humorystycznie dwójką, są też wariacje zoofilskie, że uwalniamy orkę albo kret łepek wystawia.
Kupa!
Tak, rzecz będzie o robieniu kupy, a że nie produkujemy sedesów tylko podróżujemy… będzie o robieniu kupy w Norwegii.
Norwegia, jak to Skandynawia, potrafi zachwycić przepięknymi krajobrazami, miłymi mieszkańcami i ogólnie panującym ładem i porządkiem. Czasem, aż przesadzają, bo widoki mają takie piękne, że aż oczy bolą od patrzenia, a szyja od zadzierania głowy. Tak samo jest z organizacją wszystkiego, od połączeń promowych pomiędzy fiordami przez świetnie wyposażone campingi po latryny w górach.
Ale po kolei…
Na poniższym zdjęciu widać jak kierownik Piotrek w wyraźny sposób daje niewerbalne sygnały, że musi udać się tam, gdzie zasiada się na tronie bez berła i korony. Ale gdzie się udać skoro jesteśmy w dolinie Innerdalen, z nieba leje się na głowę deszcz ze śniegiem, a i wiatr nie zachęca, żeby wystawić się gdzieś w ustronnym zakrzaczonym miejscu…???
Jednak to dlatego Piotrek jest kierownikiem, a nie ja, bo Piotrek nie z jednego pieca chleb jadł… Eeee nie… Bardziej by pasowało, że nie w jednym ustępie orkę uwalniał 😀
Zatem kierownik przeprowadza szybką lustrację okolicy przez malutkie okienko w szałasie, w którym nocowaliśmy (niczym kapitan łodzi podwodnej 😉 i jego przenikliwy kierowniczy umysł już wie, gdzie i w czasie jakiej czynności będzie płodził kolejne strategie rozwoju Apetyt na Świat!
Zachodzi w miejsce przeznaczenia śpiesznym krokiem zdradzającym na jakim etapie jest proces, aż tu nagle jego oczom ukazuje się widok jak z bajki!
Żebyśmy wszyscy mieli ten sam obraz sytuacji… Jesteśmy w górskiej dolinie, a w rzeczonej latrynie mamy lampkę i lampiony, dywanik i obrazki na ścianach, kwiatki, odświeżacz powietrza w postaci trocin w stylowym drewnianym pojemniku, które służą również do zasypywania zrzuconego „ładunku”, świeczki, zapas papieru toaletowego.
To wszystko ładnie i bezpiecznie leży sobie i czeka na odwiedzających i nie ginie, choć nikt tego nie pilnuje!
Mało tego, gdy po zakończeniu naszej nazwijmy ją „mało chwalebnej” czynności chcemy zażyć minimum higieny w postaci umycia dłoni okazuje się, że mamy wybór w postaci żelu antybakteryjnego w środku lub mydła biodegradowalnego na zewnątrz, a świeżą górską wodę do „umywalki” zaimprowizowanej z kamienia mamy doprowadzoną wprost z górskiego strumienia.
Taka jest Norwegia, kraj w którym nawet latryny zachwycają! 😀
Sprawdź nasze wyjazdy do Norwegii!